Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2018

Długie wybieganie w Gdańsku.

Kiedy zaczynałam się bawić w to całe bieganie, samo ukończenie, najpierw półmaratonu, potem maratonu było dla mnie marzeniem, a zejście z trasy było czymś nie do pomyślenia. Nie dopuszczałam myśli, że kiedykolwiek takie coś zrobię. W zasadzie do 15. km maratonu zeszłej niedzieli takiej myśli we mnie nie było... Jednak teraz jestem kilka lat do przodu z bieganiem i jednak biegam trochę inaczej. Mam inne cele, inne ambicje. Ukończenie dla samego ukończenia nie jest dla mnie celem, a już na pewno nie kończenie za wszelką cenę. A tylko taką perspektywę miałam przed sobą w niedzielę, gdy coś we mnie powiedziało stop . Wiedziałam, że to nie będzie walka o 3:30, nie będzie to nawet walka o 3:40. Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. Tia... Odpuściłam walkę, zeszłam z trasy, czułam się z tym paskudnie, ale ja tę walkę przegrałam w głowie na pierwszych kilometrach biegu, o ile nie już przed startem. Pseudowalka, czyli kończenie tego maratonu na granicy 4 godzin nie było tym, co by sprawiło, że cz